Studio Ghibli stoi oczywiście jednym nazwiskiem. Hayao Miyazaki to prawdziwy geniusz konstruowania misternych i urzekających światów, wszystko doprawia charakterystyczną kreską i voila! mamy kolejny hit.
Twórczość Miyazakiego można podzielić na dwa rodzaje. „Mój Przyjaciel Totoro” czy „Ponyo” to urzekające filmy dla dzieci, które każde z nich powinno obejrzeć po kilkanaście razy. Są świetnymi historiami, z nienatrętnym morałem i przyjemną atmosferą.
Z drugiej strony mamy dzieła takie jak „Nausicaa z Doliny Wiatru” czy dzisiejszą bohaterkę, „Księżniczkę Mononoke”. Aby lepiej wczuć się w atmosferę tego filmu odpalcie tytułową piosenkę:
Autorem soundtracka jest Joe Hisashi, bardzo uznany kompozytor japoński. Ścieżka dźwiękowa idealnie zbiega się z wizualną stroną filmu, onirycznym nastrojem i odwołaniem do świata legend. A mity są w ukazanym nam obrazie bardzo żywe i ważne. Po raz kolejny, podobnie jak w „Nausicee…” fabuła, ma nacechowanie proekologiczne, choć na pierwszy plan wysuwa się bardzo dynamiczny związek głównych bohaterów.
Nie bylibyśmy Banterem, gdybyśmy skupiali się tylko na ładnych widoczkach, rzewnych piosenkach i jelonkach. Na pewno wszystkich maniaków zainteresuje, że w filmie rzeczone jelonki są wysadzane w powietrze, ludzie tracą głowy, leje się jucha i nie brakuje szalonych scen akcji. Wszystko to jednak jest przetykane powrotami do sielskich obrazów natury i charakterystycznych dla anime kiwnięć głowami.
W tę pędy szukajcie kopii „Mononoke Hime” i zapuszczajcie – nie pożałujecie.