Telewizja ogólna dostępna: Spartacus Bull and Shit

Spartacus: Blood and Sand zapowiadał się na naprawdę interesującą serię. Jestem fanem Rzymu i antycznej historii, dobrano naprawdę dobrą ekipę scenarzystów oraz interesujący fragment historii Republiki. Poza tym w serial zaangażowali się znani aktorzy jak John Hannah (ten drugi z lewej, na pewno go znacie) i Lucy Lawless (Yeaaaah!). Co mogło pójść źle? Prawda?

Ten serial jest totalnie kretyński. Nie jest to stwierdzenie po obejrzeniu wszystkich dotychczasowych odcinków, nasunęło mi się to na myśl w pierwszym odcinku, dokładniej po obejrzeniu pierwszych trzech scen. Nastapiło tam (w kolejności):

1. Scena: JAKIŚ KOLEŚ TOTALNIE JEST CIĘTY NA ARENIE!

2. Scena: Pierwsze słowa jakie padają to odmiana słowa „fuck”.

3. Scena: Scena erotyczna (jak później się przekonałem, dość łagodna jak na standardy Spartacusa)

Z tego składa się cały serial, przetykany napuszonym aktorstwem i dziwacznymi akcentami (niektórzy mówią z angielskim, niektórzy z australijskim a niektórzy nie wiadomo z jakim) oraz nudnawe intrygi ludzi których losy nie mogłyby nas obchodzić mniej. By oddać Spartacusowi rację trailer nie zapowiadał niczego innego.

Ale głupota tego projektu poraża. Żeby nie spojlować to opowiem tylko idiotyzmy z pierwszego odcinka. Wiecie dlaczego Spratacus i jego żonka trafili w niewolę? Ponieważ po powrocie w rodzinne strony i uratowaniu jej z rąk jakichś zadymiarzy, którzy zniszczyli ich wioskę, zrobili oni najlogiczniejszą rzecz na Ziemi. Czyli musieli uprawiać seks przez całą noc PÓŁ KILOMETRA OD ZNISZCZONEJ WIOSKI. A dlaczego zostali złapani? Bo jakiś centurion miał im za złe, choć tak naprawdę w ogóle im nie zaszkodził. Nie martwcie się nie pojawia się przez następne odcinki an dłuzej niż kilka sekund. Główny adwersarz.

Później jest gorzej. Przypominam, że jest to historia Spartacusa, człowieka, który zagroził spójności Rzymu przez swoją rebelię. Czekałem tylko na moment w którym zacznie kopać tyłki i ogólnie siać rozpierduchę, choć wiedziałem że musi to nastąpic po jakims Wielkim Przełomie. Był jeden. Nic. Drugi. Nic. Trzeci. Na razie nic, może trochę bardzo nasz aktor brwi zmarszczył.

No i na koniec część wizualna. O niepotrzebnej brutalności i nagości juz mówiłem, ale zatrzymam się na sekundę jeszcze na niej. Oddając sprawiedliwość jest ona równa dla obu płci, mamy full frontal nudity damskie i (ze sporą przewagą) męskie. Tylu kaloryferów i brudnych klat nie ma chyba we wszystkich blokach Wrocławia. Jeśli chodzi o brutalnośc, mamy jej dwa rodzaje. Zwykły gore porn, czyli dekapitacje, zbliżenia rozbitych na miazgę twarzy (tak), kastracje (tak!) czy scena odcinania twarzy (TAK!). Obrzydliwe i bez sensu. Mamy także brutalność stadionową, czyli walki gladiatorów.

A ta jest tak kreskówkową zrzynką fatalnego filmu „300”, że w głowie się nie mieści.

„Spartacus: Blood and Sand” – golizna, wulgaryzma i brutalizma!

Ten wpis został opublikowany w kategorii dla dorosłych idiotów, gore, nudity, oh man oh god oh man oh god, rzym, spartacus, telewizja ogólno dostępna, wtf. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz