Telewizja Ogólno Dostępna – Caprica

Mamy za sobą kilka odcinków „Caprici” i…
Jest dobrze. Dla fanów „Galactici” wrzucono np. małego Adamę i jego rodzinę (choć równie dobrze mogliby nazywać się Blooobprf – mam nadzieję, że ten wątek będzie rozwinięty i połączony jakoś fabularnie z poprzednim serialem), pozostali (szczególnie fani s-f) dostają porządny, trzymający w napięciu kawał rozrywki. Oprócz klasycznego dla science fiction motywu relacji człowiek – robot, mamy lekko kryminalne, a nawet sekciarskie tło.
Logiki czasami w tym wszystkim brak, ale samo tempo i postacie w fabule uczestniczące dają odczucie satysfakcji. Warto pochwalić aktorów, szczególnie Erica Stoltza za rolę doktora Graystone’a i Pauli Malcomson, która gra Amandę Graystone, jego żonę. Nie do końca przekonuje mnie liczny udział młodzieży gimnazjalnej, głównie pomysł, że de facto za powstaniem Cylonów stała Zoey, niepokorna, choć utalentowana uczennica. Poważnie?
I właśnie przy temacie Cylonów „Caprica” zaczyna się odrobinę rozłazić, pokazując to, co osłabiło finał „Battlestar Galactica” – jakąś taką dziwaczną metafizykę, która po rozłożeniu na czynniki pierwsze okazuje się być miałkim i lekko prostackim chwytem. Innymi słowy – temat jednego boga „Caprica” ciągnie śmiało, dorzucając do niego spiskowców i represje. Taaak…
Na szczególną uwagę zasługuje estetyka „Caprici” i ogólnie jej strona wizualna. Miasto nie odbiega zbytnio od naszej rzeczywistości, ale futurystyczne, rozmieszczone z wyczuciem i smakiem akcenty nie pozwalają zapomnieć, że mamy do czynienia z sci-fi. Osobiście czekam na mecz piramidy (na razie pokazano jedynie stadion).
„Capricę” warto śledzić nie tylko jeśli jesteście fanami „Battlestar Galactica”, choć twórcy serialu wyraźnie liczą na taką publikę. To porządne, kanoniczne wręcz sci-fi, z futurystyczną wizją, która nie rzuca nam się na szyję i zasłania widok na wszystko inne poza stroną wizualną (Avatar?), a jest zrobioną z klasą otoczką dla treści. Treści, która mam nadzieję, rozwinie swój potencjał w coś naprawdę świetnego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz