Banter Banter proudly presents: Willow

W zamierzchłych czasach roku 1988, dawno przed Władcą Pierścieni Jacksona i Avatarem Camerona powstał film składający hołd klasycznemu fantasy. Nie było tam naoliwionych mięsni gubernatora Kalifornii, ani Brigitte Nielsen z fatalnym akcentem. Było za to mnóstwo zabawy i naprawdę śmieszne momenty. Przyznam, że z dużym wzruszeniem odkurzyłem tego antyka. Ostatni raz tak się wzruszyłem, gdy Saddam Hussein zabił Jana Pawła II samolotem.

Scenariusz napisał George Lucas i powierzył reżyserię Ronowi Howardowi. W głównej roli dzielnego nizołka Willowa Ufgooda wystąpił jeden z bardziej unzanych mniejszych ludzi Hollywood – Warwick Davis (który grał też Leprechauna, tak tego krwiożerczego gnoma). W roli Mad Martigana wystąpił młody Val Kilmer. 

Oczywiście możemy się zżymać, że fabuła to prosta kalka Władcy Pierścieni, ale nie potrafię się wściekać na ten film. Powstał w czasach, gdy efekty specjalne nie przesłaniały fabuły, a niziołki nie byli tworzeni przez sprytne ustawienie kamery i triki komputerowe. A jak śpiewał Dewey Cox?

Ostateczny powód by nie wściekać się na Willowa? Jest na youtube. Ale o tym cicho!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Banter Banter proudly presents, born in the eighties, fantasy, george lucas, george lucas raped indians, giant midget, Lord of The Rings, Val Kilmer, Willow. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz