Nakręcony w 2002 roku film koprodukcji amerykańsko-francuskiej (Luc Besson współscenarzystą) był bardzo ambitnym spojrzeniem na problem nielegalnej imigracji oraz ogromnej ilości cierpień przez nią wywołanych.
Oczywiście te ważne sprawy nie oderwały nas od spraw ważniejszych – Jasona Statham bijącego ludzi po twarzach i jeżdżącego samochodem.
http://www.youtube.com/v/7c7G_4iYoEQ&hl=pl&fs=1&
Juz pierwsza scena filmu uświadamia nam jak wielkim badassem jest Frank Lucas. Ma zasady i trzyma się ich, nawet za cenę ludzkiego życia. Pewnego dnia jednak przyjdzie mu złamać te zasady bla bla bla BLA!
Chcecie akcji? Jest. Pościgi? Są. Sceny walki? I to jakie. Jason Statham robiący groźną minę? A jakie inne ma?
Pierwsza część sagi o Franku Lucasie jest zdecydowanie najstrawniejsza. Nie mówię że nie jest głupia, o nie. To jest durny film. Ale nie idiotycznie durny jak druga część i źle głupi jak trzecia. Poza tym Jason ma wyjątkową niechęć do trzymania koszuli na sobie więc będziecie w stanie namówić przedstawicielkę płci pięknej do obejrzenia razem z wami (albo innego faceta, nie oceniam).
Kino lat 80. z bohaterem a la lata 90. i zrealizowane w XXI wieku. Czego chcieć więcej?